Poprowadził mnie w stronę toaletki na której leżał ręcznik, który z resztą od razu wziął i opatulił mnie nim, delikatnie wycierając moje mokre ciało.
- Dziękuję... - szepnęłam.
Uśmiechnął się tylko do mnie ciepło i wziął mnie na ręce.
A ja od razu odpłynęłam. Czułam się wspaniale w jego ramionach.
- Gdzie idziemy ?.
- Do jadalni, pewnie jesteś głodna - odgarnął mi włosy z czoła czułym gestem - Prawda ?.
Na samo wspomnienie o jedzeniu zaburczało mi w brzuchu, co go dziwnie rozbawiło. W końcu i ja zaczęłam się śmiać.
Droga do jadalni wydawała się nieskończenie długa. Przysięgam, że myślałam iż to trwa już parę godzin.
Jak się okazało pomieszczenie te było ozdobione kilkunastoma świecami, które rzucały piękny blask. Na wielkim, podłużnym stole czekała już kolacja. Było tu tyle tego, że najadło by się nawet wojsko.
Kellan delikatnie postawił mnie na posadzce i spoczął na jednym z wiktoriańskich krzeseł.
- Jedz - wskazał głową na jedzenie - To wszystko jest przygotowane dla ciebie.
-A ty nie jesz ? - spytałam, siadając naprzeciwko niego.
- Zjadłem ... już wcześniej - oznajmił patrząc gdzieś w bok.
Nie pytałam o więcej. Zabrałam się do jedzenia.
Było tu wszystko. Kilka rodzajów mięsa, sera, owoce, warzywa, siasta, bułki i wino.
Nałożyłam sobie po trochu z każdej tacy.
- Byłaś głodna - odrzekł powoli.
- O tak ... - wymruczałam z pełnymi ustami, byłam w trakcie przeżuwania.
Zaśmiał się.
W końcu poczułam, że mój żołądek jest pełny i więcej nie dam rady zjeść ani wypić.
- Dzięki - powiedziałam po dłuższej chwili.
- Ależ to nic - zaszczycił mnie promiennym uśmiechem - Miło jest mi gościć w swoic progach taką piękność jak ty.
Zarumieniłam się.
- Panie ... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Kellan. Po prostu Kellan - powiedział patrząc mi w oczy - Przepraszam, możesz kontynuować.
- A więc Kellan - odchrząknęłam - To miłe z twojej strony, ale sądzę, że powinnam niedługo wracać do domu.
Miał smutną minę.
- Och, oczywiście. Nie pomyślałem - wstał od stołu i ruszył w stronę jakichś drzwi - Zawiadomię Harrego o twoim wyjeździe, on pomoże ci się pozbierać. Mam nadzieję iż jeszcze kiedyś się spotkamy.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Doceniam to co dla mnie zrobiłeś - powiedziałam cicho.
Kellan tylko kiwnął sztywno głową i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie.
poniedziałek, 2 września 2013
Rozdz.4
Spałabym jeszcze parę godzin, gdyby nie to, że ktoś zaczął głośno hałasować. Brzmiało to mniej więcej tak: Stuk. Szuranie. Brzdęk. Stuk.
Uch, tylko nie to ! Dajcie mi spać. Czy tu nikt nie zna takiego terminu jak " wyspanie się " ?.
Powoli otworzyłam oczy.
W pokoju było dosyć ciemno, więc musiałam jakoś przystosować do tego moje oczy.
W rogu pokoju stał ten mężczyzna. Wyglądał niczym posąg. Nieruchomy.
Przyglądał mi się spod przymrużonych powiek.
- A więc już nie śpisz ? - jego głos był niski, głęboki i zmysłowy.
Sztywno pokiwałam głową.
Wstanie z łóżka wcale nie było takie trudne, póki nie zrobiłam kroku przed siebie.
Pokój zakołysał się i poleciałam do tyłu. Upadnę - pomyślałam sucho. Nim się obejrzałam, tkwiłam w jego silnych ramionach. Pachniał tak świeżo i cynamonowo. Jak bułeczki.
Jego serce biło wolno i miarowo.
Głęboko wciągnęłam w płuca jego zapach.
- Co robisz ? - zaśmiał się, patrząc mi w oczy.
- Wdycham twój zapach... - szepnęłam zawstydzona.
Jego pierś zaczęła drżeć. Jego ciało wibrowało gdy się śmiał. To było takie aż... melodyjne.
- Złap mnie za szyję - polecił aksamitnym głosem, tuż przy moim uchu.
Zrobiłam tak jak mi kazał.
- Wykąpiemy cię, dobrze ? Poczujesz się lepiej.
Niósł mnie mało oświetlonym korytarzem.
Rozejrzałam się dookoła.
Było tu bardzo dużo jakiegoś starego badziewia. Pod ścianami stały oszklone gabloty a wewnątrz znajdowały się jakieś drogocenne wazy i książki. Były tu także zbroje ( co mnie trochę zdziwiło, bo kto normalny trzyma takie rzeczy ).
Pokój do którego po chwili weszliśmy wcale nie wyglądał jak łazienka. Był stanowczo na to za duży. A może...
Posadzka była zrobiona z marmuru, natomiast sufit był cały biały, zdobiony jakimiś wyrzeźbieniami.
Natomiast ściany... Cóż, właściciel miał bogatą wyobraźnię, gdyż wszędzie były przedstawione nagie kobiety i mężczyźni w dwuznacznych pozach.
Na jednej ze ścian wisiało gigantyczne lustro tuż nad wielkim " basenem ", bo wanną nazwać tego nie można.
Ciekawe czy lubi na siebie patrzeć podczas kąpieli ?. A może oglądać swoje partnerki gdy się kąpią ?.
Od razu poczułam jak na moich policzkach wypełzają rumieńce.
- Coś nie tak ? - spytał, spoglądając na mnie.
Pokręciłam głową, tłumiąc śmiech.
Bulgocząca, kryształowa woda tylko zachęcała by się w niej zanurzyć.
- Pomóc ci się rozebrać czy zrobisz to sama ?.
Otworzyłam szeroko usta. A to cham !.
W jego piersi zadudnił śmiech.
Powoli dochodziłam do siebie.
- Oczywiście, że sama - fuknęłam do niego - I myślę, iż twoja obecność nie będzie tu już wymagana.
Zrobił zdziwioną minę.
- Moim obowiązkiem jest ci pomóc. Tylko tyle mogę zrobić by zrekompensować ci ten wypadek - miał udręczone spojrzenie - Nie musisz się mnie bać.
Świadomość tego, że miałby mnie oglądać nago zupełnie obcy mi facet nie była zachęcająca. Ale zrobił dla mnie tak wiele a ja nie chciałam wyjść na grubiańską i niewdzięcznicę. Powinnam schować swoją dumę.
- No dobrze - mruknęłam.
Dosłownie rzucił się na mnie i w zadziwiająco szybkim tempie pozbawił mnie mojego ubrania i z powrotem wziął mnie w ramiona by pokierować do baseniku
Delikatnie posadził mnie na jednej z półek, które się tam znajdowały.
Pół przytomna rozłożyłam się w wodzie, opierając się o jego brzeg.
- Nie zdążyłam zapytać jak panu na imię - powiedziałam sennym głosem.
- Kellan. Kellan Evans - uśmiechnął się zalotnie - A twoje imię zapewne jest tak piękne jak ty.
Zaszczyciłam go szerokim uśmiechem. Był w tym niezły.
Ktoś taki jak on pewnie ma cały harem kobiet takich jak ja, więc napewno się mną nie zainteresuje.
Ech, żmudne marzenia.
- Sophia White - odpowiedziałam najbardziej obojętnym głosem na jaki było mnie stać.
- Jak mówiłem, imię tak piękne jak jego właścicielka.
W tym momencie znowu się odwrócił i zaczął zbierać z półek i toaletki jakieś kremy, płyny, szampony, gąbki, olejki.
- Umyć cię ?
Spiorunowałam go wzrokiem i odebrałam od niego rzeczy, które trzymał w rękach.
Zaczęłam się namydlać, co wcale nie trwało długo.
Jakaś ręka ( z gąbką ) zaczęła przejeżdżać mi po plecach, wykonując koliste ruchy.
Znieruchomiałam.
- Cii...
- Potrafię zrobić to sama - zgrzytnęłam zębami.
Nie podobało mi się to.
- Daj sobie pomóc, Sophio - szepnął, nie przestając wykonywać czynności.
Nic nie odpowiedziałam, tylko westchnęłam i na tyle ile się dało, spróbowałam się rozluźnić.
Kellan odgarnął mi włosy z pleców i zaczął kontynuować powolne mycie moich pleców. W każdą mijającą minutą jego ręce zaczęły zjeżdżać w dół.
Gdy skończył, stanął przede mną i spojrzał na mnie znacząco.
- Masz piękne ciało... - westchnął przeciągle.
Tuż po chwili zaczął zajmować się moim przodem.
Czułam się niezręcznie. Ta cała sytuacja była dosyć intymna.
- Lepiej ? - spytał.
Przytaknęłam.
Podał mi rękę i zręcznie pomógł mi wyjść z baseniku.
Rozdz.3
Powoli puściłam jego rękę i wygodniej umieściłam się na łóżku.
To jakiś koszmar. Jestem w jakimś nieznanym mi miejscu, z resztą nie wiadomo gdzie, spóźniłam się do pracy a w dodatku jestem cała obolała.
Ten dzień nie może być już chyba gorszy.
- Panie... Ona krwawi... Słodki zapach... - cichy, lekko chrapliwy głos. Spojrzałam na mężczyznę który to powiedział. Przyglądał mi się i o ile się nie przewidziałam to on chyba się oblizywał.
Zrobiło mi się trochę dziwnie. Zaczęłam się bać.
- Tak, wiem, czuję. Idź po Jessicę. Ona zajmie się jej wszelkimi ranami.
Jeszcze nim zamknęłam oczy, usłyszałam głośne kroki i trzask zamykanych drzwi.
- Uch.
Tylko tyle udało mi się wykrztusić. Byłam zbyt zmęczona i ospała. Poza tym moją uwagę przykuł ten facet. Dopiero teraz dostrzegłam jak niesamowicie jest przystojny.
Długie włosy luźno opadały na ramiona, wydawałoby się, że czarny odcień jego włosów zlewa się z nocnym niebem, niebieskozielone oczy skrywały w sobie coś dziwnego... była w nich jakaś pustka, świadcząca, że musiał wiele przejść i że wiele w życiu widział. Gdy się uśmiechał było widać jego dołeczki. Czarna bluzka polo uwydatniała jego silne zbudowane ciało.
Spojrzałam na niego i odchrząknęłam.
- Gdzie ja... ( odetchnij ) ... do cholery ... ( zaczerpnęłam powietrza ) ... jestem ... ! - spojrzałam na niego groźnie spod przymrużonych oczu - I tylko proszę, mi nie wmawiać jakichś bzdur, bo ja aż taka głupia to nie jestem. Żądam wyjaśnień i to teraz.
Jego reakcja trochę mnie zaskoczyła.
- Proszę, o wybaczenie. No tak... Mogłem wyjaśnić wszystko od razu gdy tylko pani się wybudziła - przeczesał ręką włosy i uśmiechnął się krzywo - A więc tak. Przez moją nierozwagę i pośpiech miała pani wypadek. Nie mogłem pozwolić by przeze mnie bezbronny człowiek konał na ulicy, więc zabrałem panią ze sobą. Jesteśmy teraz w mojej letniej posiadłości - jego oczy się roziskrzyły i lekko pociemniały - A pani leży teraz w mojej sypialni i muszę przyznać, że ten widok wielce cieszy moje oczy.
Czułam się tym wszystkim wykończona. Czym ja sobie na coś takiego zasłużyłam ?. Ostatnio nie zrobiłam nic złego.
- Jesteś wykończona - odgarnął mi czułym gestem włosy z czoła - A teraz śpij.
W tym momencie przed oczami znowu pojawiła się ciemność a ja odpłynęłam do krainy snu.
To jakiś koszmar. Jestem w jakimś nieznanym mi miejscu, z resztą nie wiadomo gdzie, spóźniłam się do pracy a w dodatku jestem cała obolała.
Ten dzień nie może być już chyba gorszy.
- Panie... Ona krwawi... Słodki zapach... - cichy, lekko chrapliwy głos. Spojrzałam na mężczyznę który to powiedział. Przyglądał mi się i o ile się nie przewidziałam to on chyba się oblizywał.
Zrobiło mi się trochę dziwnie. Zaczęłam się bać.
- Tak, wiem, czuję. Idź po Jessicę. Ona zajmie się jej wszelkimi ranami.
Jeszcze nim zamknęłam oczy, usłyszałam głośne kroki i trzask zamykanych drzwi.
- Uch.
Tylko tyle udało mi się wykrztusić. Byłam zbyt zmęczona i ospała. Poza tym moją uwagę przykuł ten facet. Dopiero teraz dostrzegłam jak niesamowicie jest przystojny.
Długie włosy luźno opadały na ramiona, wydawałoby się, że czarny odcień jego włosów zlewa się z nocnym niebem, niebieskozielone oczy skrywały w sobie coś dziwnego... była w nich jakaś pustka, świadcząca, że musiał wiele przejść i że wiele w życiu widział. Gdy się uśmiechał było widać jego dołeczki. Czarna bluzka polo uwydatniała jego silne zbudowane ciało.
Spojrzałam na niego i odchrząknęłam.
- Gdzie ja... ( odetchnij ) ... do cholery ... ( zaczerpnęłam powietrza ) ... jestem ... ! - spojrzałam na niego groźnie spod przymrużonych oczu - I tylko proszę, mi nie wmawiać jakichś bzdur, bo ja aż taka głupia to nie jestem. Żądam wyjaśnień i to teraz.
Jego reakcja trochę mnie zaskoczyła.
- Proszę, o wybaczenie. No tak... Mogłem wyjaśnić wszystko od razu gdy tylko pani się wybudziła - przeczesał ręką włosy i uśmiechnął się krzywo - A więc tak. Przez moją nierozwagę i pośpiech miała pani wypadek. Nie mogłem pozwolić by przeze mnie bezbronny człowiek konał na ulicy, więc zabrałem panią ze sobą. Jesteśmy teraz w mojej letniej posiadłości - jego oczy się roziskrzyły i lekko pociemniały - A pani leży teraz w mojej sypialni i muszę przyznać, że ten widok wielce cieszy moje oczy.
Czułam się tym wszystkim wykończona. Czym ja sobie na coś takiego zasłużyłam ?. Ostatnio nie zrobiłam nic złego.
- Jesteś wykończona - odgarnął mi czułym gestem włosy z czoła - A teraz śpij.
W tym momencie przed oczami znowu pojawiła się ciemność a ja odpłynęłam do krainy snu.
Rozdz.2
Dziwne światło zaczęło padać mi na oczy. Czyżby była w niebie ?. Chociaż gdyby tak było, to nie odczuwała bym teraz tego całego bólu, który był nie do wytrzymania.
Odzyskiwanie przytomności wcale nie jest takie łatwe jak mi się wydawało...
To jest jakiś okropny sen... Tak, na pewno. Jak się przebudzę to okaże się, że wszystko sobie to wyobraziłam.
Najgorsze jest jednak to, że nadal nie mogłam otworzyć oczu. Poczułam się śpiąca...
I znów okryła mnie ciemność. Miła, przyjemna i kojąca. Mogłam trwać w tym stanie nawet wieczność.
Kiedy się ocknęłam, nadal czułam moje obolałe ciało.
Do moich uszu powoli zaczęły docierać ciche dźwięki.
- Chyba już się budzi... To nasza wina Harry.
Męski basowy głos. Melodyjny i taki dziwnie hipnotyzujący. Przyzywał.
Dotknęłam ręką głowy. Czułam jak tępy ból w okolicy skroni mi ją rozsadza.
- Wszystko jest w porządku. Proszę, leż spokojnie.
Znów ten sam głos.
- Gdzie ja... Gdzie... - nie mogłam wydobyć ze swojego gardła żadnego słowa.
Przez chwilę naprawdę cholernie się bałam. Coś kazało otworzyć mi oczy.
Zamglonym wzrokiem spojrzałam w bok. Niewyraźne plamy stały tuż obok mnie.
Wytężyłam wzrok by dostrzec ich lepiej.
To ci sami mężczyźni, którzy wjechali mi przed samochód !. Gdy tylko zobaczyli, że wpatruję się w nich, zaczęli się cofać. Szybko chwyciłam jednego z nich za nadgarstek i mocno ścisnęłam.
Co najdziwniejsze on nawet nie próbował mi się wyrywać.
- Musisz odpoczywać. Dużo dziś przeszłaś. Twoje ciało jeszcze nie doszło do siebie. Zapewniam, że jesteś tu bezpieczna, dziewczyno.
Chciałam coś powiedzieć, jednak nie miałam na to siły i tylko głośno jęknęłam.
Odzyskiwanie przytomności wcale nie jest takie łatwe jak mi się wydawało...
To jest jakiś okropny sen... Tak, na pewno. Jak się przebudzę to okaże się, że wszystko sobie to wyobraziłam.
Najgorsze jest jednak to, że nadal nie mogłam otworzyć oczu. Poczułam się śpiąca...
I znów okryła mnie ciemność. Miła, przyjemna i kojąca. Mogłam trwać w tym stanie nawet wieczność.
Kiedy się ocknęłam, nadal czułam moje obolałe ciało.
Do moich uszu powoli zaczęły docierać ciche dźwięki.
- Chyba już się budzi... To nasza wina Harry.
Męski basowy głos. Melodyjny i taki dziwnie hipnotyzujący. Przyzywał.
Dotknęłam ręką głowy. Czułam jak tępy ból w okolicy skroni mi ją rozsadza.
- Wszystko jest w porządku. Proszę, leż spokojnie.
Znów ten sam głos.
- Gdzie ja... Gdzie... - nie mogłam wydobyć ze swojego gardła żadnego słowa.
Przez chwilę naprawdę cholernie się bałam. Coś kazało otworzyć mi oczy.
Zamglonym wzrokiem spojrzałam w bok. Niewyraźne plamy stały tuż obok mnie.
Wytężyłam wzrok by dostrzec ich lepiej.
To ci sami mężczyźni, którzy wjechali mi przed samochód !. Gdy tylko zobaczyli, że wpatruję się w nich, zaczęli się cofać. Szybko chwyciłam jednego z nich za nadgarstek i mocno ścisnęłam.
Co najdziwniejsze on nawet nie próbował mi się wyrywać.
- Musisz odpoczywać. Dużo dziś przeszłaś. Twoje ciało jeszcze nie doszło do siebie. Zapewniam, że jesteś tu bezpieczna, dziewczyno.
Chciałam coś powiedzieć, jednak nie miałam na to siły i tylko głośno jęknęłam.
Rozdz.1
Życie w dobrze prosperującej firmie handlowej nie jest takie łatwe, jakby mogło się to wydawać. Owszem, zarobki były całkiem niezłe, dzięki czemu było mnie stać na mój mały skarb - peugeot'a 308, którym pędziłam teraz pustą drogą. Jechał tak jakby słuchał moich poleceń. Chociaż brzmi to pewnie zabawnie. Nigdy nie byłam miłośniczką szybkiej jazdy, ale już i tak byłam naprawdę spóźniona do pracy. Wiedziałam dobrze czym kończy się taki pośpiech. Wypadkiem. Tak właśnie zginęli moi rodzice. Miałam wtedy zaledwie dziewięć lat. Kto by się spodziewał, że w dzień swoich urodzin, oczekując niecierpliwie swoich rodziców usłyszysz dzwonek do drzwi. Ale nie oni tam stali. Dwóch funkcjonariuszy przekazało siostrze mojego taty, że rodzice wracając do domu wpadli w poślizg, uderzając samochodem o drzewo. Nie dało się ich uratować. Zmarli na miejscu. Nie takiej " niespodzianki " się wtedy oczekuje. Aż do osiągnięcia pełnoletności opiekowała się mną ciocia. Miałam wszystko czego mogła zapragnąć jakakolwiek wtedy nastolatka w moim wieku. Bo czegoż chcieć więcej... Wychowałam się w wielkiej willi. Miałam pokój na wspaniały ogród, pieniądze, przyjaciół, samochody, chodziłam na imprezy. Jednak nadal było mi czegoś brak. Miłość. Już nawet zapomniałam co to słowo znaczy. Od śmierci rodziców nie potrafię nikogo pokochać. Czuję się pusta. To silniejsze ode mnie. Było kilku chłopaków jednak z żadnym nie chodziłam dłużej niż parę tygodni. Dla nich liczyło się tylko to, że jestem bogata i ładna. Nie uważałam się za brzydką. Moje włosy miały kolor jasnej platyny, długie kręcone włosy do ramion zawsze zostawiałam rozpuszczone ( lubię gdy luźno opadają ), mam owalną twarz i wysoko osadzone kości policzkowe, oczy o kolorze turkusu i pełne usta. Nie jestem jakąś wielką boginią seksu, ale najwyraźniej inni mają co do tego odmienne zdanie.
Spojrzałam w lusterko samochodu i uśmiechnęłam się do siebie słabo. W tym momencie przede mnie wyjechał jakiś sportowy samochód. Musiałam złapać kierownicę obiema rękami.
Zrobiło mi się gorąco. Opony zaczęły ślizgać się po asfalcie. Nie mogłam zachować kontroli nad pojazdem. Zaczęłam kręcić kierownicą w lewo i w prawo z tych nerwów. Tylko pogorszyłam bardziej ten stan. Samochód wykręcił się wokół swojej osi.
Teraz już tylko walczyłam o to by wyjść z tego cało.
Samochód robił co chciał. Przestał już mnie słuchać. Pod powiekami poczułam palące łzy. Nie chciałam jeszcze umierać. Miałam dopiero całe życie przed sobą ! I w tym momencie samochód znowu się obkręcił z piskiem opon próbowałam hamować. Mój peugeot przerzucił się na drugą stronę drogi. Przekoziołkowałam. Cały świat wywrócił mi się do góry nogami.
Poczułam tępy ból w klatce piersiowej i z tyłu głowy. Zamknęłam oczy i zaczęłam ciężko oddychać.
Kątem oka zobaczyłam, że tamte auto się zatrzymało i zaczęli wychodzić z niego jacyś mężczyźni.
Szybko straciłam tym zainteresowanie , bo do mojego nosa wdarł się zapach dymu... Czułam jakby pochłaniał mnie ogień. W jednej sekundzie poczułam jakbym znalazła się w piekle. W takich chwilach człowiekowi staje przed oczami całe życie.
Poczułam jak jakiś ciężar osiada mi na oczach i powoli zaczęłam je zamykać.
Do cholery, nie chciałam tak umierać !
I świat okryła ciemność...
Subskrybuj:
Posty (Atom)